25 października 2011

63. Sześćdziesiąty trzeci. Oh Karol!

-Napijesz się? - Hanka krzyknęła do mnie z kuchni. Słyszałem jak buszuje w szafkach w poszukiwaniu korkociągu i kieliszków. Widziałem już w myśli jak zmierza do salonu w zwiewnej podomce, bosa jakby przed chwilą ją Bóg stworzył a w rozpostartych rękach trzymała butelkę czerwonego wina, kieliszki i korkociąg.
-Tak! - odkrzyknąłem. Chwilę później moja wizja stała się rzeczywistością i Hanka wparowała do salonu tak zjawiskowo, że aż parsknąłem zdziwiony dokładnością swojej wizji.
-Co się śmiejesz?
-Bo dokładnie tak sobie wyobraziłem właśnie Twoje wejście - zachichotałem i przejąłem z jej rąk wino.
-Muszę Ci coś opowiedzieć - wystękała podniecona Hanka - pamiętasz tego tenisistę z którym umawiałam się w zeszłym miesiącu?
-No pamiętam. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się znów spotkaliście? - zatrwożyłem się nieco.
-No właściwie to tak. Było pikantne spotkanko, jak chłopaki pojechali do babci, to on wtedy u mnie był - zarumieniła się nieco Hanka opadając lekko na białą skórzaną sofę. Piersi falowały jej pod łososiowym, zwiewnym materiałem podomki a łydki, które podkurczyła pod pośladki napięły się do granic wytrzymałości skóry.
-No dobra a ja Ci w końcu opowiem co z Dawidem - mówiąc to zacząłem porozumiewawczo patrzeć na Hankę - chcesz kawałek camemberta? - zapytałem.
-Daj. No dobra - zaczęła Hanka - facet mnie cholera zaskoczył. Wysłałam chłopaków do matki na weekend, bo przecież bym pierdolca doznała gdybym miała się nimi kolejny weekend sama zajmować. Zresztą liczyłam na to, że będę miała wolnego trochę dla siebie - ciągnęła opowieść Hanka.

Nareszcie sama - pomyślała tego dnia Hanka - w końcu mogę sobie spokojnie zapodać jakaś muzę i się trochę odprężyć - cieszyła się już na myśl o relaksie kiedy w drzwiach rozległ się dzwonek. Ubrana w sam szlafrok podreptała boso do drzwi i oniemiała.
-Chwileczkę! - krzyknęła do ciemnej, dębowej tafli drzwi z piaskowym, szklanym elementem wielkości miednicy do prania lub księżyca w pełni.
-Kurza morda ale ma wyczucie czasu - zestresowała się Hanka - ja tu z cipa na wierzchu latam a ten mi z kwiatami przyłazi - pobiegła szybko do garderoby by odziać się w nieco bardziej wyjściowy kostium niż szlafrok . Złapała rozciągnięty cardigan, który normalnie sięgał jej do półud i wsunęła go na siebie. Wskoczyła w pierwsze lepsze buty jakie miała w zasięgu oka i pobiegła do drzwi.
-Cześć! - udawała zdziwienie - co Ty tu robisz?
-Cześć! Nie przeszkadzam? - zapytał Karol.
-No właśnie wybierałam się do sklepu, ale wejdź wejdź. Sklep może zaczekać - uśmiechnęła się Hanka.
-To dla Ciebie - Karol wyciągnął ku niej bukiet kilku słoneczników.
-Ojej dziękuję, jesteś cudowny - kokieteryjnie Hanka zamrugała oczami i wpuściła gościa do środka.
-Do sklepu powiadasz? Codziennie chodzisz do sklepu w rozciągniętym swetrze, bez majtek i biustonosza w szpilkach różnego koloru, a do tego z kołtunem na głowie? Ciekawe połączenie - zauważył Karol.
Hanka zdębiała, szybko zerknęła w lustro a tam sweter sięgający do półpipki a nie półuda, cyce prawie na wierzchu w zupełnym spontanie kołyszące się z prawej na lewą, zaplatana w gąszczu włosów drewniana klamra, którą spinała włosy nakładając maseczkę na twarz i czerwona szpilka na lewej nodze i ciemnogranatowa na prawej.
-To się kurwa ubrałam jak na pokaz w Mediolanie - westchnęła w duchu Hanka i parsknęła śmiechem. -Tak naprawdę to nie spodziewałam się Ciebie, więc wrzuciłam na siebie co miałam pod ręką - wyjaśniła Karolowi skruszona Hanka.
-I tak wyglądasz uroczo, ale mogłaś nie zakładać nic i było by super - uśmiechnął się Karol - no ale teraz kochana zbieraj się, bo Cię porywam - rozkazał jej i pogonił do łazienki.
Nawet nie protestowała. On miał w sobie coś co powodowało, że ulegała mu bez słowa. Sama przyłapała się na myśli, że gdyby dopadł ją w ciemnej bramie i próbował zgwałcić nic by z tego gwałtu nie wyszło. Sama rozłożyła by nogi przed nim jak cyrkiel i kazała się zerżnąć jak bura suka. Ostatecznie stwierdzała, że to ona gwałciła by Karola a nie on ją. Później znaleźliby go kompletnie wyczerpanego z fallusem na wierzchu, leżącego w ciemnej bramie z odciskami szminki na szyi, koszuli i ustach. Uśmiechniętego i przerażonego jednocześnie, ale zadowolonego.

Karol był tenisistą z zamiłowania, a tak naprawdę zajmował się pracą fizyczną na budowie. Był starszym Inspektorem budowlanym z własną działalnością ale nie stronił od pomocy pracownikom. Zawsze uważał, że trzeba im pokazać, że dyplom nie zwalnia go od roboty, więc chętnie przerzucał worki z cementem lub pomagał przy wykończeniach. Mięśnie rosły mu od tego w zatrważającym tempie i rozmiarach. Siłownia była zbędna.
Hanka uwielbiała patrzeć jak na jego ramionach pojawia się siatka żył, w która wciśnięte były cudownie wyrzeźbione mięśnie ramion i barków. Nie był ogromny, raczej symetryczny. Hanka śmiała się, że cudem mieści się w drzwiach, ale do niemieszczenia się w nich sporo mu jednak brakowało. Ogólnie był raczej szczupły.

Tego dnia zabrał Hankę na przejażdżkę do lasu. Specjalnie na tą okazję wiedząc, że Hanka nie ma w domu kaloszy, zakupił jej zielone gumowe buty w kolorowe kwiatki, by nie musiała biegać po przyrodzie w szpilkach. Była zdumiona i zaskoczona, bo dawno jej nikt nie zabrał do lasu.

Jak to mówią: Łażenie po przyrodzie sprzyja apetytowi, Hanka wysapała mu do ucha, że jest głodna jak wilk i gotowa zamordować za kawałek padliny.
Kolacja była kwestią czasu, ale nie spodziewała się, że to Karol będzie gotował.

Pojechali do niego. Mieszkał sam w mieszkaniu w stylu studio z oddzieloną sypialnią i łazienką. W przestronnym salonie na środku stał drewniany, stary blat zrobiony chyba z buku z wielkimi zaznaczonymi specjalnie słojami, wpierany na delikatnych żeliwnych nogach połączonych w rusztowanie. Podobnie wyglądały krzesła. Był nakryty, na dwie osoby. W salonie było przytłumione światło, nad stołem zwieszał się ogromny, szklany żyrandol jednak zgaszony całkowicie, a w jego pojedynczych elementach zrobionych ze szkła odbijało się światło świec rozstawionych w połowie salonu.
Karol zaprosił Hankę by weszła dalej. Wskazał jej miejsce na czarnej pluszowej sofie i podał kieliszek z winem.
-Za chwilę wracam - powiedział.
Była podekscytowana, ale ciekawa tego co za chwilę się zdarzy.
Włączył jakąś płytę z delikatnymi brzmieniami blues'a i zniknął na kilka chwil w sypialni.

-Nie będę długo gotował - poinformował Hankę wyrywając ją z lekkiej zadumy, stojąc przed nią w samym tylko fartuchu kuchennym, spod którego wyłaniała się jego sylwetka masywnych łydek owłosionych równomiernie aż do samych, kościstych stóp. Fartuch trzymał się na jego nieogolonej szyi i opasał dokładnie tors i brzuch, na który Hanka mogłaby patrzeć godzinami.
-Eeeh - westchnęła bezwiednie - a cóż to za odmiana? Nagi kucharz? Aż miło - wyartykułowała jakby miała klocek w ustach.

Nie mogla oderwać wzroku od mięsistych pośladków Karola, które zaciskał co chwila krzątając się przy kuchence odwrócony do Hanki plecami. Mierzyła go wzrokiem od głowy po uda nie mogąc napatrzeć się na soczystego, mięsistego samca, który właśnie dla niej gotował.
-Teraz to ja jestem naprawdę głodna - wydyszała do Karola wstając z sofy. Zbliżyła się do niego i już chciała objąć go od tylu kiedy ten odwrócił się i delikatnie ją przyhamował.
-Jeszcze nie teraz. Chodź - pociągnął ją za sobą w stronę łazienki - zamknij oczy - rozkazał. Posłuchała się natychmiast.
-Co też on wymyślił - zastanawiała się podekscytowana ale pełna ciekawości.
Kiedy tylko otworzyły się szklane piaskowane drzwi łazienki, Hanka poczuła zapach różanego olejku unoszący się w dokładnie wyczuwalnej chmurze pary wodnej, która delikatnym ciepłem otuliła jej ciało.
Karol wprowadził ją powoli do łazienki i zdecydowanym ruchem zaczął rozpinać suwak jej sukienki. Dokładnie czuła na plecach dotyk jego dłoni jak przesuwały się od góry do dołu zsuwając z niej sukienkę, rozpinając stanik i zsuwając lekką koronkową bieliznę. Stała tyłem do Karola opierając się lekko pupa o jego krocze. Dokładnie czuła jak jego członek lekko pulsuje pęczniejąc na jej widok, ale wiedziała, że jeszcze nie stoi.
Wciąż nie otwierała oczu. Chciała chłonąc doznania każdym zmysłem poza wzrokiem. Czuła się coraz bardziej odprężona i zrelaksowana, bezpieczna.
-No a teraz hop! Wskakuj - Karol wydał komendę, na którą Hanka zareagowała otworzeniem oczu. Zobaczyła wannę wypełnioną do połowy lekko różową pianą, na której rozsypane były płatki róż. Na podłodze i rancie wanny stały migoczące płomieniami świece w tak różnych wielkościach, że Hance przez myśl przemknęła wątpliwość czy w ogóle takie produkują.
Odwróciła do Karola twarz i z niekrytą satysfakcją przyssała się do jego warg. Lekkim ruchem rozwiązała jego fartuch i zdjęła go z niego przeciskając jego głowę przez pętlę czerwonego sznurka na końcu fartucha.
Całowali się chwilę. Hanka jęczała cicho z rozkoszy co ewidentnie podniecało Karola. Mogła to doskonale poczuć na swoich udach, o które coraz częściej ocierał się delikatnie Karola penis.
Złapał ją w pół i podniósł by włożyć do wanny. Wyglądało to trochę groteskowo, jakby wkładał ją do pudełka, które za chwilę wyśle w kosmos.
Siedziała już w wannie. Karol usadowił się tuż za nią tak by mogła spokojnie oprzeć się o jego tors, zagnieździć się w uścisku jego ud i odprężyć całkowicie.
-Jaka jestem mokra - pomyślała Hanka przez chwilę, kiedy nagle na swoich piersiach poczuła dłonie Karola. W jednej trzymał szorstką gąbkę nasączoną tajemniczym olejkiem, druga była zwyczajnie śliska i ocierała się szorstką skórą o jej sutek.
Znów zamknęła oczy i odchyliła głowę opierając ją na lewym ramieniu Karola, który delikatnymi kolistymi ruchami masował jej piersi i brzuch wcierając w nie wonny olejek i pianę, w której siedzieli. Jego usta co kilka chwil muskały Hanki szyję i policzek.
-Jest mi cudownie - wyszeptała Hanka. Pocałował ją i pieścił dotykiem dalej, niżej.
Jego ręce bezwiednie krążyły po jej brzuchu, muskały wzgórek łonowy i wewnętrzną stronę ud, a ona tylko oddychała coraz intensywniej i głębiej.
Jęknęła kilka razy. W międzyczasie wysyczała cicho przez zęby przeciągłe: Ohh Karolll!
-Umiesz mnie rozpracować - powiedziała otworzywszy oczy z uśmiechem. Jeszcze chwilę jej ciałem targał dreszcz i skurcze.
-Umiem sprawić Ci przyjemność - zapewnił Karol.

-Mówię Ci! Byłam wtedy tak nakręcona jakbym się naćpała - wyjąkała do mnie Hanka - nie wiedziałam co się dzieje, ale wolałam się nie zastanawiać, bo było tak zajebiście, że aż nie wiedziałam czy to sen czy jawa - mówiąc to Hanka zauważyła z uśmiechem, że po jej krótkiej opowieści poprawiam krok w spodniach.
-No widzisz co narobiłaś! Nawet mnie podnieciła ta sytuacja - zachichotałem - bzykaliście się później - moja ciekawość była wprost proporcjonalna do intensywności opowiadania Hanki.
-Człowieku! - zawyła - całą noc! Wychędożył mnie jak jałówkę. Może fiuta wielkiego nie ma, ale w średniej światowej się mieści idealnie. Gruby i żylasty i doskonale wie jak go używać - wyjaśniła Hanka a przede mną stanęła wizja nabrzmiałego przyrodzenia Karola.
-Na pieska, na jeźdźca, na pagony, na leżąco, stojąco, siedząco - wyliczała Hanka - już myślałam, że mnie zaraz jeszcze powiesi albo złoży w pół. Było ekstremalnie kurewsko cudownie. Sama nie jestem w stanie tak się wypieścić - zarechotała.
-Noo to gratuluję udanej nocy.
-Taaa i porwałam mu prześcieradło jak w końcu osiągnęłam szczyty szczytów - pochwaliła się - ale się nie przejął. Sam też miał taki orgazm, że myślałam, że mi tam na zawał zejdzie. I wiesz co - zainteresowała mnie Hanka - ma słodką orzechową spermę.
-Hanka! - wyjęczałem - nie mów mi takich rzeczy, bo się rozochacam - uśmiechnąłem się do niej i klepnąłem po udzie.
Zaśmiała się.
-Teraz Twoja kolej Kluseczko - pociągnęła mnie za język - opowiadaj co z Dawidem, bo założę się, że dymaliście się jak króliki.
-Ha! Mało powiedziane - skwitowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz