20 października 2011

61. Sześćdziesiąty pierwszy. Rura 1.

-Kurwa, kurwa, kurwa. Dawid jestem taka głodna i wściekła - zaciskając zęby Hanka wysyczała Dawidowi do ucha swoje męki.
-Nic nie mów kobieto, bo mi się żołądek przykleił do sraki już. Czy oni nie mogli zadbać chociaż o ciastka i wodę?
Jęczeli do siebie jedno przez drugie a spotkanie tak jak trwało od dwóch godzin, tak trwało.
Kiedy tylko szanowny pan Prezes-Impotent postanowił powiedzieć: "Dziękuje Państwu za poświęcenie czasu na wysłuchanie moich uwag..." Hanka nie czekając na "Do wiedzenia" wybiegła z gabinetu jak poparzona. Pognała co sił w nogach do bufetu żeby wcisnąć w żołądek jakiś kawałek padliny i wlać w siebie tyle kawy ile adrenaliny wydzieliła z nerwów na spotkaniu.

-Przesuń się kobieto! - wysyczała do jakiejś młodej siksy gapiącej się na lodówkę z kanapkami przy barze. Młoda odskoczyła przestraszona po czym wyjąkała z siebie:
-Dź dź dzień doooobły pani Dyrektor. Bo jjja właśnie do do Pani. Jestem nową asystentką zarządu - westchnęła.
Hanka popatrzyła na nią podejrzliwie.
-Dziewczynko - powiedziała do laski - jestem taka głodna, żem gotów cię zniszczyć jeśli przeszkodzisz mi za chwilę w pochłonięciu kalorii.
Młoda natychmiast skuliła skrzydła.
-To smacznego i zajrzę do pani później.
-Luzik kochana ale najpierw pogadaj z moim osobistym asystentem. Dawid, pani do Ciebie później zajrzy - zwróciła się do Dawida po czym szarpnęła go i zaciągnęła do stolika.

-Widziałeś kurna siksę? To nowy żeński przydupas prezesa - zaszufladkowała Nową do znanej sobie kategorii - i tak pipka jej na tym nie skorzysta, bo to przecież pedał impotent.
-Może stary liczy, że mu stanie przy młodej.
-No no kurde uważaj piękny co mówisz. Sugerujesz właśnie, że Twoja pańcia jest stara - roześmiała się perlistym śmiechem gapiąc się na speszonego Dawida - a tak na poważnie to temu dziadowi już nawet wiadro viagry nie pomoże. Powinien był zrobić za młodu gumowy odlew jak mu stoi, żeby żonę lub kochanki zaspokajać miał czym teraz.
-Hanka ty zestresowana jesteś. Trzeba Cię na imprezę zabrać jakąś albo porządnie wyruchać - wymyślił Dawid.
-Ja i impreza. Łomatkobosko, dawno nie byłam, a potańczyła bym sobie i ubzdyczyła się trochę. A później to wiesz, cipa swędzi ale kija do drapania nie ma.
-Idę dzisiaj z kumplem na imprę do gejowskiego klubu. Zatem idziesz z nami.
-Ja? Słoneczko zapomniałeś, że mogę tam spotkać syna... A poza tym nie podrapie mnie tam nikt po rowie mariańskim - wystawiła Dawidowi język na znak bezsensu tego co powiedział.
-No i? Postanowione. Najwyżej pobawicie się razem - Dawid najwyraźniej nie zdał sobie sprawy z dwuznaczności wypowiedzi, toteż Hanka z głośnym plaskiem pacnęła się w czoło otwartą dłonią.
-Nooo w sensie, że zatańczysz z synem a później poszukamy Ci drapaczki. Wierz mi kochana, że chodzą tam nie tylko pedały, cioty i gejury. Heteryki też łażą, bo to czasem kurde lubi possać parówę lub jak im zony dupy nie dają to bzykają jakieś młode ciotki. Rozumiesz.
-Ta... Ale ja tam mogę na dwa baty. Dobra dość Lala - zwróciła się do Dawida - bo zaraz se wsadzę jedną z tych parówek, które jesz - zamknęła temat Hanka.

-Marcinku kochanie ty moje najdroższe słoneczko - Hanka nad wyraz miło zwróciła się do syna - co byś zrobił, gdyby mamusia poszła na imprezę do klubu, w którym lubisz się bawić?
-Oooo nie! Mamo narobisz mi siary, no weź, nie zabiorę Cię ze sobą - wyjęczał zdegustowany.
-No ale ja pałko nie z Tobą tylko z Dawidem. Jeeeeny.
-To ten od Ciebie z pracy?
-No.
-A co z wujkiem? Też idzie?
-O właśnie, muszę do niego zadzwonić. Musi koniecznie poznać Dawida. Może wpadną sobie w oko - zachichotała i rozczochrała włosy na głowie syna - nie przejmuj się nie będę Cię umoralniać i strofować. Będziesz się bawił jak chcesz i z kim chcesz.

W drzwiach rozdzwonił się dzwonek.
-Właaaaaaaź - krzyknęła Hanka.
Do mieszkania wszedł Dawid odpieprzony jak stróż na boże ciało. Ciemno niebieskie spodnie rurki, koszula w kratę w kolorach granatu, czerwieni, bieli i czerni, rozpięta tak żeby krzak na klacie wystawał ludziom wprost pod oczy do tego zarzucona na ramiona ciemnoszara, lniana marynarka, pognieciona jakby kotu wyjęta przed chwilą z gardła i czarne, błyszczące jak psie jajca - pantofle na sznurowadła. Założył tego wieczoru też inne okulary niż do pracy normalnie. Tym razem były to ażurowe bryle bez oprawek - garniturki o szkłach jakby były z samego czystego, górskiego kryształu. Małe, prostokątne, zdecydowanie podkreślające ciemną linii brwi Dawida. Włosy ułożył jak zwykle za pomocą gwoździa i odrobiny prądu w gniazdku.

-Wylałeś na siebie pół Sephory czy siedziałeś godzinę w Douglas'ie próbując wszystkiego co popadnie? - Hanka wypaliła do niego wyłaniając się z garderoby?
-To Versace pipko, dlatego tak intensywnie pachnie - wyjaśnił - Jezusie kochany! Co to za habit żeś włożyła? Idziesz na stypę czy na bal dobroczynny do proboszcza? - Dawid był bezkrytyczny w stosunku do płachty szaroniebieskiego materiału, który Hanka miała na sobie.
-No jest wygodna i dobra do tańczenia - zdziwiła się.
-No i jest też idealną antygwałtką wśród sukienek, gupku! - przyciął ją - Chodź znajdziemy Ci coś innego. Musisz wyglądać szałowo. Idziesz bawić się z gejami a nie z kółkiem różańcowym wzajemnej adoracji krzyża.
-Eeeh no dobra. Mam dla Ciebie niespodziankę. Poznasz kogoś. Zaprosiłam znajomego, którego chcę Ci przedstawić - podekscytowana oznajmiła Dawidowi. Stała w samym staniku i majtkach patrząc jak ten pieczołowicie przegląda wieszaki w jej garderobie.
-To jakiś twój nowy kochanek? - zapytał zaciekawiony.
-Nieeee, to gej!
-A, o miło. Fajny? - przestał na chwilę przemieszczać wieszaki i zatrzymał się na czerwonej połyskującej sukience bez ramion, długości prawie do kolan Hanki za to z gorsetem o czarnych sznurówkach.
-Fajny. Sam zobaczysz. Ja mam to włożyć? Pogięło Cię? Przecież cyce mi wypłyną w tańcu!
-Na pewno nie cyce Ci wypłyną, z takim gorsetem są "niewypływalne", za to mam nadzieję, że popłynie co innego - uśmiechnął się złowrogo Dawid.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz