Znacie siedem grzechów głównych?
Pewnie nie, ale i ja ich nie znałem do dzisiaj dokładnie.
Sprawa tyczy się jedzenia.
Uwielbiam jeść, uwielbiam karmić ludzi, uwielbiam gotować.
Ci co mnie znają wiedzą, choć moja połowica pewnie zaprzeczy jednej z wymienionych czynności.
W związku z moją bezrobotnością i ogólnie rozwiniętymi umiejętnościami kulinarnymi szaleję ostatnio w kuchni nie tylko swojej ale i cudzych również. I na myśl przyszło mi właśnie, że przecież gdzieś tam w nauce katolickiej jedzenie zepchnięte jest na plan grzechu.
Ale niestety w obecnych czasach grzechem jest nie grzeszyć mając do wyboru taki wachlarz możliwości smakowych.
Pomyślałem sobie, że
można idealnie wpasować w wiele sytuacji życiowych, ale najlepiej wkomponowują się w gotowanie.
Sytuacja:
Gospodyni spodziewawszy się gości postanowiła upichcić coś ze swojego specjalnego wysublimowanego jadłospisu na specjalne okazje. I tak oto powstaje danie cud.
Goście rozsiadłszy się przy stole ochoczo kosztują kolejnych kęsów wzdychając: -Mmmm, przepyszne! No Pycha! Cudowne! Niesamowicie smakuje!
Zadowolona gosposia częstuje zatem dalej z przekąsem stwierdzając: -Nie sposób nie zechcieć więcej, prawda.
-O kochana! Aż się człowiekowi brzydkie myśli do głowy cisną! Można by się wytaplać w tym daniu, bo jest wyśmienite! Wprost nie do opisania! Zazdroszczę Ci takich zdolności kulinarnych, sama chciałabym tak gotować!
-Dziękuję! Proszę częstuj się ile możesz. Nie żałuj sobie.
-Ależ dziękuję! Czy mogę prosić o jeszcze trochę wina? Jedzenie jest takie, że można jeść i jeść i się nie znudzi! - zawtórowała pani gość.
Na co jej również zachwycony jedzeniem mąż:
-Śmiem być teraz zły an Ciebie kochanie, że nie gotujesz tak wspaniale jak nasza gospodyni.
-No wiesz mój mężu, trochę też mi się nie chce całymi dniami stać w kuchni. Ja jestem jednak zbyt leniwa.
A przecież jedzenie to tyle frajdy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz