15 sierpnia 2011

4. The fourth. Mięśniaki.

Otwierasz oczy. Dość ociężale spoglądasz w bok lekko przekręcając tylko głowę i widzisz śmiejący się do Ciebie budzik ze wskazówkami ustawionymi w złowrogiej pozycji: "za 7 minut zadzwonię gnido, więc nie ma sensu już zasypiać".
Podnosisz głowę. Powoli ale i tak czujesz każdy mięsień, który napina się by podnieść puszkę z kości. I właśnie wtedy przychodzi Ci do głowy myśl, że musisz schudnąć.

"Żeby nie móc normalnie wstać rano z łóżka to już przesada!" - myślisz głośno. "Tłuszcz mi się wylewa bokami... Cholera!"

To kolejny z tych dni, kiedy stojąc przed lustrem mimo, że spieszysz się do pracy, pozwalasz sobie na 2 minutowe oględziny swojego "Maćka" i tego co kryje się pod nim, czyli "Wacka".

"Jak tak dalej pójdzie, to nie będę widział nawet tego jak mi stanie... A sznurówki zawiązywać mi będzie gosposia, albo kupię wsuwane buty. Eh." - myśli same cisną się do głowy.

W drodze do pracy wciągasz brzuch na tyle na ile jesteś w stanie w miarę oddychać i wyglądać "naturalnie". W pracy nie myślisz o tym, bo siedzisz, więc brzuch może sobie zwisać, ale każde przejście przed lustrem powoduje odruch wciągania sadła w zakamarki pod żebrami.

I tak dzień po dniu, to samo wciąż na nowo, bo nie masz wystarczająco dużo zapału, żeby coś zmienić, a wszelkie komentarze znajomych i choćby żarty na Twój temat są skuteczne tylko na kilka chwil. Wtedy pojawiają się różne postanowienia, obiecanki i takie tam. Ale rano następnego dnia wszystko wraca do normy.

Zjadłeś już 7 z 8 dostępnych na rynku środków na odchudzanie dla facetów, zastosowałeś milion diet (wliczając nawet tą wodną) a efektu jak nie było tak nie ma.
Zawsze w towarzystwie gdzie pojawia się możliwość zjedzenia chipsa, pizzy lub czegoś na przekąskę, obiecujesz sobie, że jutro zrobisz 5 przysiadów więcej żeby to spalić (pod warunkiem, że w ogóle jakieś robisz), ale jutro okazuje się takie samo jak zawsze, a przysiady nagle przestają być punktem dnia.

Stwierdzasz, że właściwie tak źle nie wyglądasz skoro jakieś powodzenie masz i generalnie przyciągasz uwagę, bo przecież nie liczy się wygląd a osobowość.
W głębi każdy jest przystojny, ułożony i dobrze zbudowany, niektórzy tylko mają grube tynki z tłuszczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz