W dorosłym życiu tak już jest, że trzeba uważać na to co się mówi, jak się mówi, kiedy się mówi i gdzie się mówi.
Mimo iż obowiązuje nas wolność słowa i kilka innych wolności, czasem warto zamknąć japę i nie wydusić z siebie choćby dźwięku, bo może się okazać, że właśnie wykopaliśmy sobie grób.
Z życia wzięte:
Autobus popularnej linii. Godzina 7:18. Dwie panie siedzące obok siebie rozmawiają dość głośno o sprawie jaką jedna z nich ma do załatwienia w Urzędzie, który stoi po drodze.
-...i mówię Ci, wczoraj ta wredna baba odesłała mnie z kwitkiem do jakiejś flądry z pokoju 128. Jakbym nie miała co robić tylko łazić i dyskutować z jakimiś babami. Założę się, że i tak u tej kolejnej nic nie załatwię. Pewnie będzie kolejną zrzędliwą babą z urzędu, której się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadała...
Na tą chwilę, przysłuchująca się od kilku minut dziewczyna siedząca za paniami nachyla się ku nim i mówi:
-Miło mi poznać (tutaj rzuciła swoje imię i nazwisko oraz stanowisko). To ja jestem tą straszliwie zarozumiałą flądrą na posadce z pokoju 128. Zapraszam panią do siebie i gwarantuję, że sprawa z którą panią do mnie odesłano zostanie załatwiona jeszcze dziś.
Uśmiechnęła się i usiadła swobodnie.
Miny rozmawiających koleżanek - bezcenne.
Korytarz jednej z uczelni warszawskich. Grupka słuchaczy przemieszcza się schodami ku bufetowi w oczekiwaniu na spóźnionego wykładowcę. Wiem, że spóźnionego, bo to ja. Akurat tego dnia zaspałem trochę na autobus.
-Boże czy na tej uczelni wszystko musi być takie beznadziejne? Mogliby chociaż informować, że zajęcia się nie odbędą. -słychać z tłumu.
-Pewnie jakiś stary pedał, który będzie nudził. Ja nie wiem po co są te zajęcia. -słychać kolejny głos.
Przechadzam się dalej korytarzem szukając numeru sali, w której lada moment powinienem zacząć zajęcia z nową grupą słuchaczy. Znajduję salę, ale nie znajduję słuchaczy. Instynktownie schodzę do bufetu. Zastaję tam większą część ludzi, których spotkałem na schodach.
-Czy państwo czekacie może na zajęcia z (...)? -pytam.
-Tak. -pada lakoniczna odpowiedź.
-To zapraszam do sali. -odpowiadam i wskazuję kierunek marszu.
Po wejściu do sali przedstawiam się:
-Witam państwa serdecznie. Nazywam się (...) i jestem okropnie nudnym starym pedałem, który poprowadzi dziś dla państwa koszmarnie nudne zajęcia z (...). Mimo wszystko przepraszam najmocniej za moje spóźnienie i dołożę wszelkich starań aby dzisiejsze zajęcia zapadły Państwu głęboko w pamięć i że nie zanudzę Was na śmierć.
Mina większości słuchaczy - bezcenna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz