28 listopada 2011

80. Osiemdziesiąty. Zmiękczanie biurwy 3. Grill.

Po godzinie 18:00 większość gości już była lekko wstawiona. Dbałość gospodyni o dobre samopoczucie zaproszonych osób nie ograniczała się tylko do serwowania napojów wyskokowych i dobrego żarcia, ale również do samej atmosfery, a że Hanka potrafi wytworzyć wokół siebie całkiem miłe i przyjazne otoczenie, nikt nie mógł narzekać na brak czegokolwiek.
Tego wieczora było naprawdę gorąco, nie tylko z powodu ogólnie panującego skwaru, ale i z powodu tego jak bawili się goście.

-Czy ta laska pod pergolą to jest... - Hanka zawiesiła głos patrząc na Dawida jak w obrazek.
-Tak, to jest Agnieszka - Dawid stał oparty o ścianę, popijał jakiś kolorowy trunek i co chwila puszczał mi oczko udowadniając mi tym samym, że ma mnie na oku i że wciąż mu zależy.
-Piękna, a gdzie jest twój Karol? - Dawid zainteresował się nagłym brakiem Hanki kochanka.
-Pojechał na dwa tygodnie w delegację do Moskwy - zmartwiła się i wychyliła na znak pogodzenia się z tym faktem, łyk wódki ze szklanki.
-Oj no to niefajnie.
-Weź nic nie mów. A Wy mrugacie do siebie jak by się wam coś w oczy stało. Weź go przeleć a nie się mizdrzysz. W razie czego w szufladzie macie gumki i niezbędny sprzęt do zabawy gdybyście mieli ochotę.
-Kochana, nie omieszkam nie skorzystać, ale póki co patrz na to co się dzieje a ja idę pogadać z gośćmi.

Tuż pod pergolą, na której Hanka pieczołowicie kazała ogrodnikowi przychodzącemu do niej raz w tygodniu, hodować różnorakie zielsko w postaci róż i begonii, rozstawiony był stół, obfitujący w kolorowe jadło, kanapki, przystawki, sałatki i całe badziewie jednorazowe jakim firma cateringowa dysponowała.
-Kurwa, opróżnili chyba magazyny, żeby się pozbyć plastikowej zastawy. A to wszystko akurat do mnie na imprezę - pomyślała w duchu Hanka przyglądając się rozwojowi sytuacji pod pergolą.
Agnieszka kręciła się tam jak smród po gaciach, co chwila rozmawiając i egzaltacyjnie witając się z kolejnymi osobami, które najprawdopodobniej znała z biura lub z któregokolwiek zorganizowanych przez Hankę zebrań.
Popijała jakieś coś brązowe ze szklanki, co na pierwszy rzut oka wyglądało na zwyczajną colę z lodem. W rzeczywistości jednak mogło to być coś, co sprawiało, że Agnieszka z niemuzykalnej larwy stawała się wszędobylskim lachonem z glutem śliny na brodzie na widok roznegliżowanych do krótkich spodenek i opiętych koszulek, facetów. Bliżej sobie znanych mężczyzn witała serdecznym uśmiechem i całusem w policzek.
-Wow, ona się kurwa umie całować, a nie wygląda - Dawid zerkając raz na Hankę raz na Agnieszkę wyszeptał mi do ucha.
-No wiesz, w końcu jest lachonem i ma swoje lata nie? - wycedziłem mało zdziwiony uwagą Dawida.
-Miśku to objaw świętości w naszym biurze - Dawid próbował mi wyjaśnić niesamowitość sytuacji jaką obserwował - jej aureola lśni jaśniej od świetlówki w kiblu!
-Zupełnie jak moja - zażartowałem i dałem Dawidowi buziaka kierując się następnie do stołu przy którym owa świętość biurowa rozpościerała swe wdzięki.
-Cześć! Jestem Agnieszka - wypaliła mi za plecami dotykając mojego prawego pośladka, wiła się przy tym jakby chciała swoją żmijowską naturą owinąć się wokół mojego uda i wessać się we mnie jak pijawka - a ty pewnie jesteś... - zawiesiła głos.
-Jestem tzw. mężem Dawida - zamknąłem szybko temat i wyswobodziłem się z jej lepkich palców.
-Haha, to jakaś postać biblijna? - zapytała z uśmiechem.
-Biblia, kochana, za to co ja robię z Dawidem w łóżku, skazałaby mnie i jego na kamieniołomy i wieczne potępienie. Nie, jestem postacią absolutnie realną, która na dodatek sprawia Dawidowi niebotyczne przyjemności w postaci seksu wszelakiej maści i koloru.
-Jesteś jego alfonsem?
-Nie. Mówiłem, że jestem jego mężem.
-To Ty byłeś na zdjęciu z imprezy - ożywiła się nagle.
-Zdjęciu?
-Oj Dawid oglądał ostatnio zdjęcia na komputerze i przypadkiem widziałam jak się całuje z jakimś kolesiem na imprezie.
-A możliwe, że to ja. Lubię się całować. Szczególnie publicznie.
-O! Hahaha to może i ja się przydam?
-Nie. Nie liżę muszli ani nie siorpię ślimaków. Wybacz moja droga ale jestem gejem w czystej postaci.
-Jak samo objawienie. Eh, wy zawsze jesteście tacy, że można tylko pomarzyć - zamyśliła się chwilę spuszczając głowę.
-Co masz na myśli? - zainteresowałem się.
-No wiesz, wymuskani, mądrzy, inteligentni, zadbani, kochający, spokojni, rozumiejący - wymieniała słownik zachowań, które w tamtym momencie wydały mi się kompletną abstrakcją biorąc pod uwagę mój związek z Dawidem.
-Hola hola, skąd Ci takie głupoty do głowy przychodzą?
-Co? Nie wiem. Jakoś tak mi się wydaje. Kurwa seksu nie miałam chyba z rok - zwierzyła się - no nic ale na Ciebie w tej kwestii liczyć nie mogę, bo nie zanurzysz swojego pęta w moją muszelkę - zmartwiona podreptała do jakiegoś kolesia w białej koszulce bez rękawów i granatowych, jeansowych, krótkich spodenkach. Na nogach miał japonki, a włosy nażelowane jakby łeb moczył w galarecie przez dobę.
Zmacała go po pępku, dała całusa i weszła do mieszkania. On podreptał za nią.

-To Arturro z handlowego - wyjawił mi jak tajemnicę Dawid wskazując kolesia, który poszedł za Agnieszką.
-A to ten co mu jakaś laska laske robiła w samochodzie na parkingu u Was w pracy? - dopytałem o szczegóły.
-Tak. To właśnie ten. I tak, to właśnie ta - wyjaśnił sarkastycznie Dawid.
-Ale ona mi właśnie mówiła, że seksu nie miała dawno.
-Seksu może nie miała, ale pałę ciągnie regularnie z tego co wiem.

Godzinę później towarzystwo bawiło się już na całego. Eliza tańczyła z jakimś włochatym roznegliżowanym kolesiem na stole pod pergolą, co rusz zahaczając włosami o pędy róż. Koleś wyginał śmiało ciało na tyle niezdarnie, że sałatki pod jego stopami zamieniały się z każdą chwilą bardziej w kolorową breję.
-Może to i lepiej, przynajmniej nikt tego nie wyrzyga - zastanawiała się głośno Hanka - a swoja drogą nie widzieliście Agnieszki?
-Nie widziałem jej od czasu kiedy chciała poderwać mi męża - zaśmiał się Dawid a Hanka spojrzała na mnie pytająco.
-No co? Mnie nie pytaj, ja jej nie znam, ale skoro mówicie, że jest taka święta to proponuję zajrzeć do sypialni. Może śpi. Od czasu kiedy zniknęła z tym jak mu tam Arturro, ja też jej nie widziałem.
Skierowaliśmy się we troje do domu wprost do kuchni, skąd dobywał się systematyczny delikatny szelest i stękanie.
O wyspę, która ustawiona jest mniej więcej po środku kuchni, odwrócony do nas plecami po przeciwnej stronie blatu, opierał się pośladkami jakiś facet w krótkiej, białej koszulce. Z prawej strony wyspy natomiast, wystawały dwa kikuty damskich nóg wetkniętych chyba na siłę w czerwone baletki i  tak ułożone, że wiadomym było, że ich właścicielka najprawdopodobniej klęczy. Koleś rytmicznie poruszał prawą ręką skupiając się usilnie na jednostajnym wysiłku fizycznym przykładając swoją siłę do czegoś co mogło nam się jedynie malować w wyobraźni jako jego stercząca pała, którą właśnie walił. Cel był najwyraźniej niedaleko.
-Aga! Już prawie - wysapał lekko - zaraz będzie gotowe.
-Zaczekaj jeszcze chwilę. Dam Ci jeszcze jajka - wystękała właścicielka nóg.
-Ale samo białko.

Na naszych twarzach malował się grymas zaskoczenia i zdziwienia. Hanka snuła dzikie wizje jak to Arturro spuszcza się obficie białym płynem wprost ze swojego jak go sobie wyobrażała dużego, żylastego kutasa wprost na twarz jasnowłosej Agnieszki, która rozsmarowuje sobie jego spermę po twarzy zlizując to co jej się uda. Dawid doznał natychmiastowego wzwodu jak wywnioskowałem z wyglądu jego spodenek, a mnie się ciepło zrobiło na samą myśl, że jesteśmy właśnie świadkami pornola w kolorze na żywo.

-Dobrze samo białko, tylko muszę je znaleźć - wystękała Agnieszka.
-Daj spokój, zaraz będzie gotowe, a i tak nic nie widzisz.

-Znaleźć? - zastanowiłem się chwilę w kompletnym zdziwieniu - jak to znaleźć? Nic nie widzi? To ostre zabawy muszą tu odchodzić - zastanawiałem się dalej patrząc na niecodzienną scenę.
-Wow - szepnął mi do ucha Dawid - zawiązał jej oczy i teraz będzie się na nią zlewał - wysyczał podekscytowany muskając moje ucho. Hanka spojrzała na nas jak matka na synów by ich uciszyć.
-Yhym, to takie zabawy odchodzą u mnie w kuchni? - Hanka w końcu nie wytrzymała i odezwała się do niespodziewanych intruzów.
Arturro podskoczył zaskoczony obecnością osób trzecich w czasie kiedy on urządza sobie kuchenną orgię. W tym samym czasie jakiś huk rozległ się za wyspą zza której nagle wychyliła się kompletnie rozmierzwiona Agnieszka. Uśmiechnęła się.
-Yyy to nie tak. To miała być niespodzianka - próbowała wyjaśnić.
-Niespodzianka? No to się Wam udało. Kurde ludzie seks w kuchni, świetnie, ale nie lepiej było zrobić to w sypialni nie narażając się na nakrycie? - Hanka próbowała dociekać sensu sprawy.
-Seks? - Arturro odwrócił się całkowicie nie dowierzając w to co słyszy - jaki seks?
W ręce trzymał plastikową miskę wypełnioną półpłynną masą w kolorze kanarka, w której zanurzony był trzonek trzepaczki rytmicznie opadający i unoszący się w masie.
-Robimy Ci tort niespodziankę, ale biszkopt nam się zepsuł, więc postanowiliśmy zrobić nowy - Artur ciągnął dalej wyjaśnienia.
-Tort kurwa? Jaki znów tort? - Dawid przetarł oczy i zakrył ręką swoją erekcję.
-No, bo chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę, a ja umiem piec torty, mam nawet składniki ze sobą, no i chciałam go przystroić sama - wyjaśniła szybko Agnieszka - tylko, że mi szkło kontaktowe wypadło i właśnie go szukam.
-Jezu! Kurwa z kim ja pracuję! - westchnęła Hanka i roześmiała się - dzieciaki zostawcie to , choć to miłe z Waszej strony, ale gotowy tort stoi już w lodówce. Zaraz go podam.
Agnieszka podniosła się z podłogi, zamoczyła palec w masie, którą żarliwie ubijał Arturro.
-Mmmm smaczne misiu - uśmiechnęła się do Arturro i pociągnęła go na zewnątrz na imprezę - a Pani Pani Hanno jest świetną gospodynią - zwróciła się do Hanki.
-Kochana, chciałam Cię zmiękczyć tą imprezą, ale widzę, że nadajemy na tych samych falach - Hanka uśmiechnęła się do Agnieszki i do mnie po czym sprzątnęła szybko rozgardiasz na blacie.

Tort faktycznie był smaczny, a masę ubitą przez Arturro wespół z Agnieszką, Hanka upiekła jeszcze tego wieczora i polała obficie bitą śmietaną. Bo bitwa na żarcie musiała się odbyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz