20 czerwca 2012

104. Sto czwarty. Siostry w natarciu czyli gra na instrumentach nadętych.

Obie miały chcicę permanentną, której nie mogły jakoś zaspokoić od kilku tygodni nie wspominając już o tym, że ich hormonalne huśtawki zgrały się czasowo tak precyzyjnie, że samo przebywanie w ich towarzystwie w czasie ich PMS groziło rozstrojem emocjonalnym - a to tylko początek.
Dawid natomiast jakoś nie specjalnie się tym przejmował. Śmiał twierdzić, że dodaje mu to werwy i chęci do działania, toteż nie powstrzymywałem męża, kiedy ochoczo ubierał swoje lansiarskie ciuszki by chyżo czmychnąć wraz z dziewczętami na podryw kontrolowany, którego wynikiem miało być... co tu dużo mówić - porządne rżnięcie, a ja dzięki temu miałbym kolejną upojną noc z mężem, który od jakiegoś czasu wykazuje jedynie zainteresowanie seksem jak go najdzie fala.
Dawno temu wyczułem już, że najskuteczniejszym generatorem jego fal seksualnych skierowanych bezpośrednio w moją osobę, jest danie mu wolnej ręki do działania. Jest na tyle kiepski w podrywaniu, że szanse na zdradę mnie są jak szanse na zapłodnienie krzyżowe cegieł w ścianie.

Spotkali się tuz przed dwudziesta drugą na rogu obok kebabiarni, z której swąd pieczonych na ruszcie gołębich piersi, bo do kurczaka to miało to mięso raczej daleko, niósł się nadając miastu spowitemu szarą szatą, dość specyficzny zapach i swojski, bardzo swojski klimat.
-Koooochana no nie poznałem Cię w tej nowej kiecce! - Dawid z egzaltacją skomentował nową, zwiewną sukienkę Marty, która tego dnia ewidentnie promieniowała seksapilem narażając samców na chorobę popromienną zniekształcającą przede wszystkim ich krocza.
-Dziękuję! Daj całusa kochanie, dawno Cię nie widziałam - przywitała się z Dawidem Marta po czym otrzymał od Hanki soczystego buziaka w polik.
-Dobra, dobra. Gdzie masz męża? - Hanka szybko wyprostowała egzaltowaną sytuację pytaniem.
-Siedzi w domu, ma dziś chyba leniwca - zamyślił się chwilę Dawid.
-To może łaskawie go tu ściągniemy? Już my wiemy jak go rozerwać - Marta szybko sięgnęła do kieszonki w torebce, szukając w niej telefonu - Mam! Jaki był do niego numer? 790 027... yyyy ach już wiem! - zadowolona stała ze słuchawką przy uchu i patrzyła na Hankę i Dawida czekając aż usłyszy mój głos w słuchawce.


Niespełna czterdzieści minut później siedziałem już z całą ekipą przy stoliku w dyskotece, którą dziewczyny wręcz ubóstwiały ze względu na ilość łatwego mięsa męskiego, jakie przewijało się przez to miejsce. Gdyby nie mięśnie trzymające dziewczyn gałki oczne na uwięzi, umożliwiając im patrzenie w prawo, lewo w górę i w dół najczęściej, prawdopodobnie ich twarze wyglądały by za każdym razem w tej spelunie jak Jednoręki Bandyta tyle, że w oczodołach nie zatrzymywały by się żadne znaczki gwarantujące nagrodę.
W pobliżu stolika kręciło się kilku typów chętnych ewidentnie na którąś z naszych wspaniałych towarzyszek, ale żaden, do czasu, nie miał odwagi przysiąść się myśląc, że my z Dawidem to faceci Hanki i Marty.
Dawid w końcu chwycił mnie za twarz i ostentacyjnie zaczął całować jak pies wylizując mi usta.
-Jiiizzzas, człowieku uspokój się!  - wysyczałem na Dawida nieco skonsternowany i zdegustowany jego zachowaniem.
-Przepraszam Miś, ale mam na Ciebie taką ochotę, że najchętniej wszedłbym pod stolik, żeby Ci obciągnąć - wyszeptał mi wprost do ucha Dawid. Dziewczyny patrzyły na nas chwilę, po czym parsknęły śmiechem.
-Chłopaki nie przeszkadzajcie sobie. Sygnał do reszty już dotarł - Marta lekko skinęła głową na tłum na sali, spośród którego kilku kolesi nabrało nagle pewności siebie. Jak na znak ruszyli w stronę naszego stolika.
-Czy chodziło Ci też o to, żeby dziewczyny zaczęły mieć branie? - zapytałem skonsternowany Dawida.
-No głównie o to! Hellloł! Ogarnij się. Siedzimy tu jak trusie - zaśmiał się i wstał by podejść do baru po kolejne wódki.

-Cześć Kociaki! - do stolika podszedł facet w czarnej, opiętej na klacie koszulce na ramionkach i krótkich spodenkach białych jak świeży śnieg. Na nogach miał japonki o pół numeru za duże na jego żylaste, owłosione stopy. Miał ładnie owłosione nogi co natychmiast zwróciło moją uwagę. Jednak gdyby nie gęba, która przypominała zbitego pomidora, mógłbym sam się z nim przespać tej nocy.
-Och proszę, proszę. Niech się pan przysiądzie - Marta przeszła do ataku.
-Po co od razu tak oficjalnie? Andrzej jestem - wyciągnął ku Marcie swoją włochatą, wielką jak trzepaczka do dywanów dłoń. W tej chwili spalił za sobą wszystkie mosty. Gentelman, dobrze ubrany i wyciąga łapę pierwszy do kobiety...
-Gdzie z tą ręką panie władzo? - Hanka wypaliła jak poparzona uśmiechając się lekko pod nosem.
-Ach przepraszam, nie zauważyłem mamy - koleś wyjechał z tekstem, który ostatecznie zdeklasyfikował go dzisiejszego wieczoru.
-Jestem jej siostrą... - Hanka popatrzyła na niego porozumiewawczo co zaskutkowało szybkim podkuleniem ogona i ucieczką z pola bitwy. Najwidoczniej jednak nie był sam, bo gromada kolegów przywitała go nieopodal na tarczy. Z gromady wychylił się kolejny osiłek.
-Witam piękne panie, jeśli wolno mi się przedstawić - zawiesił głos.
-Wolno - Marta skinęła głową jak księżna.
-Jacek jestem. Panie tak same tu siedzą, może mógłbym się do pań przysiąść i dotrzymać towarzystwa?
-Zapraszamy zatem - Hanka wydała pozwolenie osiłkowi w czerwonej koszulce polo z postawionym na sztorc kołnierzykiem oraz niebieskich krótkich spodenkach materiałowych z podwiniętymi na dwa nogawkami. Jak na moje oko wyglądał bardziej na geja niż hetero, ale dziękowałem w duchu bogu, że są jeszcze prości faceci, którzy potrafią się ubrać modnie i wygodnie.
-Och gdzie ten mój mąż - z nieudawaną sztucznością podniosłem się z kanapy wyglądając niby Dawida w tłumie, który zagęszczał się z każdą chwilą zmniejszając szanse na wzrokowe znalezienie kogoś konkretnego - pójdę go poszukać - zwróciłem się do dziewczyn i ruszyłem na publiczne macanie się każdym centymetrem swojego ciała. Voyeryzm - nigdy nie byłem jego zwolennikiem - uskutecznialiśmy z Dawidem zawsze w każdym klubie w ogólnie panującej ciasnocie.

-Czy wie pan... a przepraszam - Hanka zmieszała się nieco i poprawiła natychmiast - czy wiesz może jaki jest pierwiastek sześcienny z sześćdziesięciu czterech? - pytanie to w ustach Hanki zabrzmiało w tej chwili jak desperacka próba uzyskania pomocy przy rozliczeniu PIT za poprzedni rok. Patrzyła na niego chwilę.
-Nie wiem, ale wiem co mogą zdziałać moje palce z Twoim ciałem kochanie, a szczególnie jeden - koleś nie owijał w bawełnę.
-Tak, wiem, zapewne możesz sobie nim podłubać w nosie - Hanka zdegustowana popatrzyła na niego - wiesz co lepiej spadaj napaleńcu.
Koleś podniósł się z kanapy i oddalił szybko widząc wzbierającą w Hance falę złości. Marta zachichotała i pociągnęła czerwonego drinka z kieliszka.
-Co za gniot - podsumowała Marta - zresztą popatrz na nich - skinęła głową w kierunku grupki - wyglądają jak banda osiłków, których własnie wypuścili z wojska albo z więzienia.
-No rozumem nie grzeszy póki co żaden z nich.

Do stolika podszedł kolejny urodziwy chłopak. Na pierwszy rzut oka może trzydziestolatek w niebieskiej koszulce z napisem "Long Bitch", który sugerował co najmniej kilka skojarzeń.
-Cześć piękne. Można? - zapytał po szczeniacku.
-Można, siadaj - Marta ochoczo przesunęła się do Hanki - czym się zajmujesz poza tym, że imprezujesz? - Marta nie czekała na wysublimowane tematy rozmów.
-Jestem studentem na polibudzie - wyjaśnił szybko.
-Ty słuchaj ile masz lat? - Hanka badawczo wyczuwała grunt.
-Właściwie to wczoraj skończyłem dwadzieścia jeden. A wy czym się zajmujecie?
Dziewczyny spojrzały po sobie porozumiewawczo co oznaczało tylko jedno, że strategia będzie ostra.
-Noo wiesz jak to jestem już po jednych studiach ze sztuki - zaczęła Hanka - i właśnie robię kolejne a właściwie uczymy się z moją siostrą grać.
-O! Grać na czym? - zainteresował się młody kładąc Hance rękę na kolanie.
-Ja jestem na drugim stopniu gry na waltorni - szybko wypaliła Marta.
-Yyy to taka trąba? - zapytał zdezorientowany.
-Można tak to porównać - Marta przewróciła oczami i dodała szeptem - taka sama jak i ty.
-No a ty? - młody nie słysząc już Marty skierował pytanie do Hanki, która trzymała w dłoni pusta plastikową butelkę po wodzie, którą wyciągnęła spod stolika, gdzie ktoś prawdopodobnie ją tam zostawił.
-A jak gram na cymbałach - wyjaśniła Hanka i zdzieliła młodego dwa razy po ramieniu pustym plastikiem.
Młody podniósł się szybko z sofy i zniknął z gęstym tłumie. 

-I co wyrwałyście kogoś na drapanie po pleckach? - Dawid zainteresował się od razu kiedy dotarliśmy do stolika ponownie.
-Tak. Bandę tępych żołnierzy i młodzika z polibudy, który nie wie co to waltornia - wyjaśniła Hanka.
-Ja też nie wiem - Dawid popatrzył na nią - to taka trąba?
-Tak kochanie taka sama jak i Ty - Hanka roześmiała się i łyknęła resztkę drinka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz