-Pominę fakt, że Sylwek nie chciał wsiąść do samolotu - Hanka łyknęła kawę z przejęciem - musiałam mu zawiązać oczy, żeby w ogóle zechciał, choć to i tak niewiele dało bo szarpał się ze stewardem jak ryba wyjęta z wody. Facet dostał kopniaka w klejnoty. A taki fajny był.
-Pewnie gej - podsumował szybko Dawid.
-O tam, gej nie gej, klejnoty miał poobijane na pewno. No ale przekupiłam go żelkami i usiadł w końcu - zadowolona popatrzyła przez okno.
-Przekupiłaś stewarda żelkami? Po co? W rekompensacie za obite klejnoty? I co mu powiedziałaś: Masz pan żelki za zbite muszelki?
-Oj nie idioto, nie stewarda tylko Sylwka przekupiłam, że jak się uspokoi to mu żelki dam. Steward nie był wart żelek, poza tym leciał z nami Karol. No i lot był generalnie spoko, później tylko Sylwek nie chciał wysiąść z samolotu.
-Co za dziecko... - zamyślił się Dawid.
-On to ma chyba po mnie. Pamiętam jak matka mnie kiedyś zabrała ze sobą do ciotki Ireny do Paryża. Też leciałyśmy samolotem. Dostałam wtedy takiej histerii, że przesiedziałam pół lotu z matką w toalecie. O mały włos mnie nie wessała lotnicza kanalizacja, bo spłukałam wodę w trakcie rzygania, a w tych starych samolotach wszystko leciało na pola i łąki od razu. Mówię Ci taki ciąg, że miałabym dziś ryj jak prosię.
-No dobrze a jak kraj ogólnie się Wam podobał?
-O kochany, powiedziałam sobie, że nigdy więcej dzieciom nie puszczę dziwnych bajek.
-Jak to?
-Idziemy sobie ulicą któregoś dnia, bo Michał chciał kupić jakieś pamiątki i coś dla Konrada, więc poszliśmy całą ekipą na bazar. W pewnym momencie słuchaj krzyk, płacz, rozpacz niesłychana. Sylwek mi kurde wdrapuje się na szyję, wrzeszczy i płacze. No nie wiem co się dzieje. Trząsam dzieciakiem, pytam a on nic tylko coś mi buczy do ucha. Karol wziął go ode mnie na chwilę bo mi dziecko uściskiem zablokowało dopływ krwi do mózgu, no i pyta go "Co jest grane?" a ten, że "Buka".
-Buka? Jaka buka?
-Ty no nie skojarzyłam w pierwszym momencie, ale patrzę przed siebie, a tam wiesz normalnie lala popindala okutana od stóp do głów w prześcieradło koloru spalona śliwka z dwoma otworami na oczy i torebką jakby przyklejoną do tego prześcieradła. Sunęła ku nam jak zjawa. No w życiu bym nie pomyślała kurcze. Myślałam, że padnę. Ja rozumiem, gdyby była w białym prześcieradle to może jakiś duch albo coś, ale...
-Masz na myśli Bukę z Muminków?
-Właśnie tą? To Sylwkowi coś się pogibało. Ty i drze się, że Buka, że go zabierze, że on nie chce i takie tam histerie. Jak mu w końcu wytłumaczyłam, że to kobieta w prześcieradle i że takie są zwyczaje w tym kraju to się uspokoił. Ty, ale dwa dni temu dostał 5 w szkole za wypracowanie z wakacji. Napisał, że po ulicach chodzą Buki i dlatego dzieci są tam grzeczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz