-Wiesz, mam mieszane uczucia...
-Dlaczego?
-Bo nie wiem czy bardziej chcą mnie wszyscy grupowo przelecieć czy są na mnie wściekli, że odciągam ich uwagę od ćwiczeń - żaliła się Hanka.
-Jak to odciągasz ich uwagę od ćwiczeń?
-To opowiem Ci od początku - zaczęła - mój trener ma jakieś czterdzieści lat, choć patrząc na niego dałabym mu ledwo trzydzieści. Ma na imię Florian i jest absolutnym gentelmanem. Nawet Karol nie bywa taki subtelny w swoich pomysłach do Florian, ale ten ma żonę i podobnie jak ja trójkę dzieci. No ale nie o tym chciałam - zawiesiła głos w zamyśle. - Nie wiem czy zrobił to złośliwie czy z chęci dania mi rozgrzewki ale zaproponował mi w pierwszym tygodniu ćwiczenia aerobowe, więc wlazłam jak ta foka na orbitreka i ustawiłam program jakiś. I tylko patrzyłam później jak co chwila budują się kolejne namioty wokół mnie. Koleś upuścił sztangę na podłogę, drugi przyciął sobie łeb na atlasie wychylając ku mnie twarz, a jeszcze inny zastygł jak zamrożony robiąc pompki.
-To znaczy, że co ty tam na tym orbitreku robiłaś? - dopytywał Dawid - Bo wiesz, ja to na siłowni nigdy nie byłem co widać, więc nawet nie wiem.
-No to jest taki rowerek na którym się stoi i powiedzmy, że biega. No to wyobraź sobie mnie, fokę z cycami, która nagle zaczyna rytmicznie podskakiwać. Zupełnie jak w podstawówce, jak mi cycki urosły, tak i teraz myślałam, że sobie zęby powybijam. Ale nie kuźwa twardo biegłam do przodu nie zwracając uwagi na okoliczności. Rozumiesz, słuchawki w uszach, włosy w kitce związane gumką rytmicznie szurające w powietrzu, uginające się nogi i moje balony raz na górze raz na dole, jak w rytmicznym szaleństwie - broda-brzuch, broda-brzuch.
-Słoneczny patrol mi się skojarzył....
-No właśnie o tym mówię. No i tak biegnę kurwa na tym orbitreku, a tu koleś do mnie podchodzi i sapie. Widzę, że rusza ustami, ale że miałam słuchawki w uszach no to nie wiedziałam co sapie. Wyciągam słuchawki a on do mnie: "Czy mogłaby pani przestać tak skakać?". Zdębiałam i pytam: "Dlaczego? Coś się stało?", a on do mnie, że rozpraszam swoim ruchem cząstki elementarne i działam na wyobraźnię.
-Hahahaha, co za koleś - Dawid popadał w egzaltację.
-Se myślę, fizyk kurwa jakiś czy co? No ale popatrzyłam na tych biedaków na sali a tam no jak epidemia, jak nie namiot wystrzelony ku sufitowi to dłonie skrzyżowane na kroczu. Myślę sobie zawołam Florka niech mi zaproponuje coś innego. Przyszedł i mówi: "To porób trochę na motylku".
-To na uda jest chyba dobre tak?
-Tak, no i na kolejną sesję męskich wzwodów, bo przecież nie mogli tego motylka ustawić inaczej jak frontem do lustra, więc nie dość, że widziałam swoja schowaną w lajkrze pipkę to jeszcze do tego spojrzenia śliniących się co rusz na nowo kolesi. Już miałam wizję jakiejś orgii zmasowanej i ataku na mnie męskich członków na siłowni póki mnie huk spadającego na ziemię metalu nie wyrwał z marzeń. Koleś przypierdolił z takim łomotem sztangą w stopę, że myślałam, że zejdzie na miejscu. I wywrzeszczał później, że to przeze mnie, czaisz!
-Co to za siłownia?
-Ta koło naszego biura.
-Hanka przecież to siłownia garnizonowa. Tam sami żołnierze.
-Teraz to i ja to wiem, ale karnet już kupiłam.
-I co zamierzasz tam chodzić?
-Jeśli mnie Karol nie zakuje w pas cnoty lub nie przykuje do kaloryfera to tak. No co? - popatrzyła skruszona na Dawida - lepsza taka siłownia niż żadna.
-Biedni Ci żołnierze, nie dość, że wygłodniali to jeszcze przylezie im taka Hanka i emanuje cycami pod samymi oczami - zaśmiał się Dawid.
-Nic nie mów, Tobie też kupiłam karnet. Idziesz jutro ze mną - szyderczym uśmiechem podkreśliła konieczność pojawienia się Dawida wraz z nią w gniazdku rozkoszy cielesnych.
-Co?! Nie ma mowy kochana, chcesz żebym na zawał zeszedł wziął - błyskotliwa asertywność Dawida dała sygnał obronny.
-Może Tobie się trafi numerek, mąż wziął CI wyjechał na pół roku więc może sobie chociaż popatrzysz Prypciu - zaśmiała się i wyszła do kuchni.
-Za co? Za co? Za co kochanie spotyka mnie ta męka? - wyjęczał do sufitu Dawid z uśmiechem na gębie od samego myślenia o muskularnych bykach prężących się przed jego oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz